Macie stary samochód, który tylko zajmuje miejsce w garażu? A może potrzebujecie szybko zdobyć gotówkę i zastanawiacie się nad sprzedażą przez komis? To całkiem popularna opcja, którą wybierają ludzie, którzy nie chcą się zajmować całym zamieszaniem wokół sprzedaży. Komis samochodowy przejmuje praktycznie wszystko – od znalezienia kupca po załatwienie formalności. Brzmi kusząco, prawda? No ale jak to zwykle bywa, diabeł tkwi w szczegółach.
Jak to właściwie działa w praktyce?
Cały proces sprzedaży samochodu do komisu zaczyna się od telefonu lub wypełnienia jakiegoś formularza online. Potem umawiacie się na spotkanie, gdzie ktoś z komisu dokładnie ogląda wasze auto. I mówię „dokładnie” – sprawdzają wszystko, od stanu silnika po drobne ryski na lakierze.
Podczas tych oględzin technicznych facet z komisu robi sobie dokładne notatki. Sprawdza przebieg, czy wszystko gra z papierami, jaki jest stan wnętrza. Potem na podstawie tego robi wycenę i mówi, za ile może wystawić auto do sprzedaży. Oczywiście od razu dowiadujecie się, jaką prowizję pobiera za swoje usługi.
Jeśli się zgodzicie, wasz pojazd trafia do sprzedaży. I tutaj zaczyna się czekanie. Czasem auto sprzeda się w tydzień, czasem leży miesiącami. Wszystko zależy od tego, czy macie popularny model czy jakiegoś niełatwego do sprzedania egzemplarza. Duże auto komisy mają zwykle swoich stałych klientów, więc szanse na szybką sprzedaż są całkiem niezłe – przynajmniej dla aut, które się dobrze sprzedają.
O czym wam nikt nie powie – wady tego rozwiązania
No dobra, brzmi to wszystko pięknie, ale są pewne rzeczy, o których komisy nie lubią głośno mówić. Po pierwsze – prowizja. I to nie jest jakieś symboliczne 2-3%. Większość komisów pobiera od 8% do 15% wartości sprzedaży. Macie auto warte 50 tysięcy? Możecie się spodziewać, że dostaniecie około 42-46 tysięcy. To już nie jest śmieszna kwota, prawda?
Drugi problem to czas. Auto może stać w komisie miesiącami, a wy w międzyczasie nadal nie macie auta, a w dodatku musicie płacić za ubezpieczenie, dbać o przeglądy techniczne itp. A gotówki ciągle nie ma. To frustrujące, szczególnie gdy pilnie potrzebujecie pieniędzy.
Trzecia sprawa – tracicie kontrolę nad całym procesem sprzedaży. Potencjalny kupiec rozmawia z komisem, nie z wami. Dowiadujecie się o szczegółach dopiero na końcu, gdy wszystko jest praktycznie załatwione. Czasem okazuje się, że końcowa cena różni się od tego, co ustaliliście na początku. Niby dlaczego? Bo „rynek się zmienił” albo „kupiec dużo targował”.
Przygotowanie pojazdu – to się naprawdę opłaca
Zanim oddacie samochód do komisu, warto go trochę dopieścić. Nie mówię o jakichś kosztownych naprawach, ale podstawowe rzeczy robią różnicę. Dokładne umycie – i z zewnątrz, i w środku – to podstawa. Ludzie kupują oczami, więc pierwsze wrażenie ma ogromne znaczenie.
Jeśli macie jakieś drobne defekty – żarówka przepalona, mała ryska na lakierze – warto to naprawić przed wycena samochodu. Koszt będzie niewielki, a może podnieść wartość twojego samochodu o kilka procent. A to już całkiem niezła inwestycja.
Ważna sprawa to dokumentacja. Zbierzcie wszystko, co macie – książka serwisowa, faktury za naprawy, dowody wymiany oleju. Im więcej papierów, tym lepiej. Komis samochodowy doceni kompletną dokumentację, a potencjalny kupiec będzie miał większe zaufanie do pojazdu. To proste – każdy woli kupić auto z historią niż kota w worku.
A może jednak skup aut? Szybko i bez stresu
Szczerze mówiąc, jeśli potrzebujecie gotówki szybko, skup samochodów może być lepszą opcją. Zamiast czekać miesiącami na kupca, możecie mieć pieniądze w kieszeni już następnego dnia. W takich miejscach jak Warszawa znajdziecie sporo firm, które skupują auta za gotówkę.
Jasne, cena może być trochę niższa niż w komisie, ale pamiętajcie – w komisie też płacicie prowizję. Poza tym ryzyko, że auto będzie stało pół roku bez kupca, też coś kosztuje. Czasem lepiej wziąć mniejsze pieniądze od ręki niż czekać na większe, które mogą w ogóle nie przyjść.
Transakcja w skupie to zazwyczaj kilka godzin – od wyceny do przelewy. Bez stresu, bez czekania, bez prowizji. Warto porównać obie opcje i zdecydować, co bardziej pasuje do waszej sytuacji.